poniedziałek, 17 listopada 2014

21



Królowa wciąż czuła się, jakby w jej głowie walczyły dwie osoby.  Jedna była przekonana, że wojna to jedyne wyjście, a zarazem najprostsze. Przecież, gdyby pokonała dorosłych i uratowała  dzieci z Królestwa za Morzem zostałaby bohaterką; handel zostałby wznowiony, świat uratowany, a w za morzem można by założyć kolonie Arendelle… druga jednak stanowczo nie zgadzała się na takie ryzyko, nie wierzyła w sukces wyprawy.
Najbliżej podjęcia decyzji o wymarszu była w momencie, gdy rada oskarżyła ją o tchórzostwo.  Tego dnia atmosfera w Sali Tronowej była ciężka i gorąca, a wszyscy wyglądali ospale. Wszyscy prócz jej przysięgłego rycerza.
- Królowa się wyraźnie bardzo obawia mojej propozycji.- Stwierdził na  posiedzeniu  Ser Fabio. – Cała rada uważa, że jest to najpewniejszy sposób na pozbycie się groźby epidemii. – Na znak zgody niektórzy z dostojników pokiwali głowami. Rycerz wpatrywał się intensywnie w Królową.  Elsa pomyślała, że ser Fabio ma rację… ale coś w jej głowie kołatało  się na znak protestu.
- Jeśli Wasza Królewska Mość pozwoli, to śmiem twierdzić, że Królowa zawsze była ostrożna w takich decyzjach. Zawsze bała się ryzyka. Lecz myślę, że uratowanie świata od tej potwornej epidemii mogłoby przynieść chlubę Arendelle. I wszyscy mogliby zapomnieć o wydarzeniach sprzed roku… - Powiedział bardzo dziwnym głosem Minister Lucas. Po chwili zemdlał na swoim krześle, ale nikt nie rzucił się na pomoc. Elsa intensywnie myślała. Gdyby to zrobiła, gdyby pokonała Czarnego Pana nikt już nie uważałby jej za słabą ani bojaźliwą. Przed oczami Elsy przesuwały się wspomnienia, które powodowały ból , a potem wyobraziła sobie jak cudownie byłoby to wszystko zatrzeć jedną bitwą… nikt nie pamiętał by o zlodowaceniu Arendelle, o zamrożeniu Anki, a ona przestałaby być złą, lodową królową, tylko potężną, dobrą wróżką… Mimo, że Elsa próbowała powstrzymać potoki obrazów w pamięci nic to nie dawało i w końcu z jej ust same wyrwały się słowa:
- Niech będzie, wypowiedzmy im…
Nagle do Sali Tronowej wpadła Anka.  Ciężka atmosfera rozwiała się jak dym, a jej radni zaczęli przecierać ze zdumieniem oczy. Lady Nathalie zaczęła cucić Ministra Lucasa.
- Elso! To znaczy… Wasza Miłość, szanowna rado. Coś dziwnego dzieje się za szarym morzem. Wszyscy wyszli na dziedziniec! Musicie to zobaczyć. – Ania wybiegła.
- Nie wolno ci biegać w tym stanie! – rzuciła za nią Elsa pospiesznie wstając z tronu. Ser Fabio próbował ją zatrzymać. – Jutro podejmę decyzję.
-  Wypowiemy im wojnę? Proszę, powiedz to Wasza Wysokość! – Złapał ją za suknię. Elsa nie patrzyła na niego i wyszarpnęła się ze złością.
- Jutro, ser! Czy nie słyszałeś? – Wybiegła pozostawiając rycerza w opustoszałej komnacie.