Gdy Elsa zeszła na kolację, którą podano w
gabinecie, stwierdziła, że pocałunek Jacka sprawił jej ogromną przyjemność i
zanosiło się na to, że na dziś wyczerpała już limit przyjemności. Za oknami
było ciemno. Przy stole zastała Roszpunkę, Flynna, Kristoffa, Annę, Hiccupa i Meridę. Wszyscy
wyglądali na bardzo zmartwionych lub sposępnieli. Roszpunka od razu przeszła do
rzeczy.
-
Kristoff właśnie dostał gołębia z Królestwa za Morzem. Pamiętają Astrid, ale
nie chcą podać żadnych szczegółów. W niektórych miastach Królestwa panuje zaraza. Astrid podobno wymknęła się
bez zezwolenia z jednego z nich. To by wyjaśniało…
- Bardzo nam przykro, Elso. – Wtrącił się
szybko Flynn.- Byłyście strasznie narażone. To co tam widziałyście na pewno
było okropne.
- Niestety nie udało nam się jej uratować.
Ani pielęgniarki. Myślę, że przydałyby mi się jakieś wyjaśnienia. – powiedziała
Anka lodowato. Spojrzała na Elsę wyczekująco. Królowa westchnęła i wyjaśniła im
krótko czego się dowiedziała od Hiccupa i Meridy podczas wcześniejszej rozmowy.
Sami Hiccup i Merida siedzieli sztywno obok siebie, nie odzywając się i nie
patrząc na siebie.
- Myślę, że musimy się więcej dowiedzieć o
pobycie Astrid w Królestwie za Morzem. Jeszcze dziś wyślę tam kogoś
odpowiedniego. A kondolencje jak sądzę należą się raczej jej najbliższemu
znajomemu z naszego grona. Hiccupie, jeśli czegokolwiek będziesz potrzebował…
- Dziękuję. Chciałem tylko powiedzieć, że mam
nadzieję kiedyś Astrid mi wybaczy. Także chciałbym prosić o należyty pochówek
dla niej. Zrobiła złe rzeczy, ale nie była sobą. Zabiorę jej ciało na wyspę,
dobrze? – Hiccup na stojąco mówił bardzo oficjalnie, lecz głos wyraźnie mu
drżał. Merida złapała go za rękę.
- To nie tobie Astrid ma wybaczyć, tylko tym,
którzy jej to zrobili. Zamieszali jej w umyśle.
- Merida ma rację, Hiccupie. Obwinianie się
nic nam teraz nie pomoże. – Oświadczyła Elsa, myśląc o tym, że sama niedawno to
robiła i przez to doprowadziła do ucieczki Jacka. – Oczywiście, że zgadzam się
z Tobą w związku z pochówkiem Astrid. Chciałabym jednak, żebyście zostali w
Arendelle do czasu wyjaśnienia wszystkich okoliczności. Wydaj rozkazy swoim
ludziom, a oni z pewnością poradzą sobie z transportem ciała na Berk. Teraz poproszę Kristoffa o informacje na temat Królestwa za Morzem. Z
tego, co pamiętam, rządzi tam król Hainrich? - Kristoff odchrząknął. Elsa zawsze zdawała się
na niego, jeśli chodzi o informacje o innych krajach. Chłopak Anki, jako kupiec
sporo podróżował i nieźle orientował się w różnych sprawach zagranicznych.
Królowa nie dała mu urzędu ministra tylko ze względu na jego pochodzenie.
Zaletą „niższego” pochodzenia Krissa było jednak to, że utrzymywał kontakty z
różnymi informatorami wśród rzemieślników czy chłopów, które były bardzo
przydatne, a gdyby wszedł na salony z pewnością by je utracił.
- Król Hainrich jest już dosyć stary. Ma
siedmiu synów. – Spojrzał niepewnie na Ankę. – Jeden z nich to chyba wasz
znajomy…
- Nie przypominaj mi o tym człowieku! –
Zdenerwowała się Ania. Kiedyś najmłodszy
z siedmiu braci złamał jej serce i prawie ją zabił, żeby zdobyć tron.
- Dobrze. Więc tak: Królestwo ma starego
króla i siedmiu synów, którzy już rozpoczynają walki o władzę. Jest tam kilka
głównych miast. W trzech z nich teraz panuje zaraza. Niestety nie zdradzono mi
jaka to choroba. Rząd trzyma te informacje w największej tajemnicy, nie
wiedzieć czemu. Wysłanie tam szpiegów to dobry pomysł. – Zapadło milczenie.
Wszyscy powoli zaczynali sięgać po jedzenie, lecz Elsa nie mogła nic przełknąć.
- Czy… czy są jakieś wieści z kraju? –
Zapytała Elsa. Na dźwięk głosu wszyscy podnieśli głowy znad talerzy.
- Właściwie to… Minister Lucas prosił, żebym
Ci tego nie mówiła. Uważał, że powinnaś ochłonąć po wydarzeniu z Astrid… -
Wymamrotała Roszpunka.
- O co chodzi? – Przerwała jej Elsa. Będzie
musiała porozmawiać z ministrem Lucasem o informowaniu królowej. Dlaczego we
własnym państwie ona dowiaduje się wszystkiego ostatnia?
- Wybuchły zamieszki we wschodnim porcie.
Stało się to zupełnie nagle. Podobno ma to związek z epidemią w Królestwie za
Morzem.
- Dziękuję Szpunko.
Po
jakimś czasie wszyscy po kolei rozchodzili się do swoich pokoi. Była już późna
noc, gdy Elsa została w gabinecie sama z siostrą.
Cisza była ciężka, przytłaczająca. Elsa nie
mogąc tego wytrzymać wstała i zaczęła nerwowo chodzić po pokoju, trajkocząc jak
najęta, co wcale nie było do niej podobne. Anka siedziała sztywno. Królowa
zupełnie straciła kontrolę nad językiem, rozpaczliwie próbując rozbić atmosferę.
Mówiła trochę nieskładnie, wyczuwała okropne napięcie siostry.
- Pewnie w zamku już wrze z powodu Astrid.
Trzeba będzie wydać jakieś oświadczenie. A wiesz, że poznałam chłopaka? Całkiem
miłego, niestety ma jedną wadę. Jakbyś go widziała! Białe włosy? Kto teraz
chodzi z białymi włosami? Chyba tylko gospodyni Nasturcja. Ale wiesz, on
świetnie z nimi wygląda. I jest przystojny. Gdybyś tylko widziała…
- Elso.
– Głos Anny zmroził Elsie krew w żyłach, ale nie przestawała wylewać z
siebie potoków nic nie znaczących słów. Nadawała też sobie co raz szybsze tempo
kroków. Była dziwnie rozedrgana.
- Musisz go kiedyś spotkać. To wszystko
dzięki wam! Roszpunka też naprawdę pomogła. Może wreszcie nie będą mnie uważali
za takiego samotnika? A wiesz, z kim się związał minister…
- Elso, posłuchaj mnie! – Anka zacisnęła
powieki. Elsa zupełnie zbita z tropu stanęła w pobliżu okna. – Siostro…
siostrzyczko, wiesz, że zawsze chciałam być idealna, chciałam być podporą dla
ciebie i… i być świetną księżniczką, ale… – głos okropnie jej się rwał. Przez
rosnące napięcie Elsa zamroziła całą szybę, aż pojawiły się na niej rysy. –
ale…
- Jesteś chora? Co się stało? Obraziłaś kogoś
na balu? Pokłóciłaś się z kimś?
- Nie, Elso, nie… nie jestem chora, nikogo
nie obraziłam…- Ania przycisnęła ręce do głowy.– Elso, ja będę miała dziecko.
Szyba pękła. Anna zerwała się na równe nogi i
wybiegła, zostawiając otępiałą siostrę w dziurze po oknie.