Wirowała tańcząc walca z Jackiem. Otaczały
ich wysokie zaspy śniegu. Jack uśmiechał się do niej. Aż nagle spod jednej z
zasp wypłynęła struga krwi, wszystkie zaspy zrobiły się czerwone i zmieniły się w morze, morze krwi, zalewając
ją, topiąc… Wciąż widziała przed sobą Jacka, który skazywał na nią
oskarżycielsko palcem, aż on przekształcił
się w Astrid. Dookoła niej gromadziły się czarne cienie. „ To wszystko jej
wina” słyszała głosy. „ Potwór” „Czarownica”… Ale Astrid dopiero teraz
otworzyła usta; „ Królowa Lodu będzie kochać lub cierpieć” „Ważny wybór” „Tylko do niej należy”…
Elsa obudziła się zlana potem. Przy jej łóżku
dostrzegła śpiącą na krześle Roszpunkę. Musiała przespać całą noc i dzień, bo
słońce właśnie zachodziło. Została przyniesiona do swojej sypialni, umyta i
przebrana. Z bólem przypomniała sobie wydarzenia ostatniej nocy i cieszyła się,
że to zrobiono, bo gdyby jeszcze miała na sobie krew Astrid to chyba by
oszalała. Podniosła się na poduszkach i sięgnęła po szklankę. Ręce jej się
trochę trzęsły i wylała wodę prosto na podołek kuzynki co oczywiście ją
obudziło.
- Och!
Elsa? Obudziła się Śpiąca Królewna. Popatrz co zrobiłaś. Jestem cała mokra! Jak
się czujesz? – Roszpunka zignorowała plamę na swojej balowej sukni, której nie zdążyła przebrać i przyjrzała się Elsie
uważnie.
- Ja… Co się stało po tym jak…
- Jak Astrid poderżnęła sobie gardło? – Roszpunka
nie była może mistrzynią delikatności, ale za to nie owijała w bawełnę i
dokładnie opowiedziała co się stało. – Zaczęłaś wrzeszczeć i zemdlałaś. Dzięki
księżycowi, że ten zamek jest taki wielki i goście nic nie słyszeli. Anka
wyglądała jakby za chwilę miała się po raz drugi zamrozić. Całe byłyście w tej
krwi, do tego pokój też zniszczony. Myślę, że powinniście go przerobić na jakiś
składzik, albo najlepiej zamurować. W takich pokojach i tak nigdy nikt nie chce
mieszkać. No ale wracając… Was dwie zabrali stamtąd medycy. Dali ci chyba
jeszcze dawkę jakiś leków żebyś dłużej spała. Chyba uważają, że masz słabą
psychikę… W każdym razie gwardia wyniosła ciała Astrid i tej nieszczęsnej
pielęgniarki do lochów. Pokój zamknęli na cztery spusty, chociaż pewnie trzeba
będzie tam posprzątać. Kiedy Anka trochę otrzeźwiała z szoku i środków
uspokajających, które jej na siłę wstrzyknęli, opowiedziała nam co się działo
jak tam weszłyście.
- A goście? Co ze świętem?
- Och, nic nie zauważyli. Twój dowódca straży
zamkowej ma trochę oleju w głowie, bo przyszedł prosto do mnie i Flynna. Gdy
się trochę rozejrzeliśmy wróciliśmy na Salę do gości. Kiedy zaczęli pytać,
gdzie jest królowa, powiedzieliśmy im, że spadłaś ze schodów i trochę się
poobijałaś, a Anka siedzi przy tobie. Większość z nich niezbyt się przejęła i
potem bawili się do rana. Dzisiaj pewnie spali dłużej od Ciebie. Postaraj się
jutro wyglądać świętoszkowato i męczeńsko, bo pewnie zwalą ci się wszyscy na
głowę, żeby ci złożyć życzenia powrotu do zdrowia… - Roszpunka westchnęła i
spojrzała za okno. – Nie czaruj szyb,
taki piękny zachód. Szron trochę ogranicza widoczność, wiesz? Ojejku! Już
zachód! Siedzę z Tobą cały dzień. Znajdę Flynna i dzieciaki, a do ciebie wezwę
kogoś, może Ankę? – Elsa zdziwiona podniosła się jeszcze wyżej na poduszkach,
ale Roszpunka już stała przy drzwiach. Prędkość jej mowy i działań była dla Elsy,
która wciąż miała zamroczoną głowę, zdecydowanie zbyt szybka. – Zawołać?
- N-nie, ja… chciałabym się trochę umyć…
mogłabyś poprosić służącą?
- Ach, jasne, ciepła kąpiel zawsze pomaga. Anka pewnie
też jeszcze odpoczywa. Przyjdzie cię zawołać na kolację. A ty trochę się
zrelaksuj. – Elsa usłyszała tylko trzaśnięcie drzwiami. Opadła na poduszki.
Starała się nie myśleć o wydarzeniach poprzedniej nocy. Spojrzała na okno.
Rzeczywiście pokrywał ją szron, choć nie przypominała sobie, żeby czarowała.
Nie miała nawet na to siły. Powoli odsunęła kołdrę i postawiła nogi na
podłodze. Ostrożnie wstała i zrobiła chwiejny krok. Trochę zakręciło jej się w
głowie i musiała przytrzymać się stolika, żeby nie upaść. Po chwili odzyskała
jednak równowagę. Podeszła do okna i otworzyła je. Otoczyły ją promienie
zachodzącego słońca i ciepły wiatr. Dziwne, że oszroniła szybę nawet tego nie
czując. Ostatnio raczej rzadko jej się to zdarzało; to pewnie przez te
lekarstwa. Odwróciła się i przesunęła wzrokiem po sypialni. Był to duży, jasny pokój. Na środku stało
ogromne, miękkie łóżko z baldachimem. Leżąc na nim drzwi na korytarz Elsa miała
po lewej stronie. Obok nich stała toaletka zdobiona srebrnymi ornamentami.
Naprzeciwko łóżka, przez przeszklone drzwi balkonowe, otwierał się piękny
widok. Żeby dopełnić krajobrazu, po obu stronach owych drzwi, były umieszczone
wielkie okna ze srebrzystymi firankami. Pokój był na tyle przestrzenny, że
wydawał się pusty, bo Elsa miała dość mało mebelków. Wszystkie meble były
proste, drewniane i ozdobione srebrem. Elsa stała w koszuli nocnej oczekując
służącej. Kobieta wreszcie przyszła i pospiesznie przygotowała Elsie gorącą
kąpiel. Królowa poprosiła o wszystkie olejki i odprawiła służącą. Sama
porządnie się nimi namydliła i weszła do wanny. Czuła się jakby oszołomiona,
wciąż tylko przed jej oczy powracał sen.
„ Królowa decyduje”… Elsa zanurzyła się pod wodę. Czuła się, jakby woda
oczyszczała jej myśli. Woda nienaturalnie szybko stygła, dlatego Elsa po chwili
siedziała już w zupełnie lodowatej pianie. Nie przeszkadzało jej to specjalnie,
ale pomyślała, że lepiej będzie, jeśli się ubierze zanim przyjdzie Anna. Nie
chciała, żeby siostra pomyślała, że Elsa jest w złej kondycji. Po natarciu się
kilkoma olejkami owinęła się ręcznikiem i rozpuściła zawsze splecione włosy.
Delikatnie muskały jej ramiona co uwielbiała gdy była w ręczniku. Podeszła do
szafy, wyjęła jedną ze swoich lżejszych sukien i położyła ją na łóżku.
Spojrzała do lustra. Ostatnio trochę przytyła i bardzo się z tego cieszyła, bo
wcześniej wyraźnie rysowały się u niej kości pod skórą. Teraz jej twarz również
wyglądała lepiej. Nie uważała siebie za brzydką- miała ładne, duże niebieskie
oczy, mały nos i wdzięczne usta. Najbardziej kochała jednak swoje długie blond
włosy. Zaczęła je przeczesywać palcami, gdy nagle zobaczyła w lustrze kątem oka
ruch. Przyjrzała się uważnie i… O mało co nie puściła ręcznika. Odwróciła się
na pięcie i zdążyła jeszcze zobaczyć znikający czubek brązowej laski za
drzwiami na balkon.
Czyżby podglądacz (ruszam znacząco jedną brwią)?^^
OdpowiedzUsuńUuuu niegrzeczny Jack XDDD
OdpowiedzUsuń