wtorek, 13 maja 2014

8



Wirowała tańcząc walca z Jackiem. Otaczały ich wysokie zaspy śniegu. Jack uśmiechał się do niej. Aż nagle spod jednej z zasp wypłynęła struga krwi, wszystkie zaspy zrobiły się czerwone i  zmieniły się w morze, morze krwi, zalewając ją, topiąc… Wciąż widziała przed sobą Jacka, który skazywał na nią oskarżycielsko palcem, aż on  przekształcił się w Astrid. Dookoła niej gromadziły się czarne cienie. „ To wszystko jej wina” słyszała głosy. „ Potwór” „Czarownica”… Ale Astrid dopiero teraz otworzyła usta; „ Królowa Lodu będzie kochać lub cierpieć” „Ważny wybór”     „Tylko do niej należy”…
Elsa obudziła się zlana potem. Przy jej łóżku dostrzegła śpiącą na krześle Roszpunkę. Musiała przespać całą noc i dzień, bo słońce właśnie zachodziło. Została przyniesiona do swojej sypialni, umyta i przebrana. Z bólem przypomniała sobie wydarzenia ostatniej nocy i cieszyła się, że to zrobiono, bo gdyby jeszcze miała na sobie krew Astrid to chyba by oszalała. Podniosła się na poduszkach i sięgnęła po szklankę. Ręce jej się trochę trzęsły i wylała wodę prosto na podołek kuzynki co oczywiście ją obudziło.
 - Och! Elsa? Obudziła się Śpiąca Królewna. Popatrz co zrobiłaś. Jestem cała mokra! Jak się czujesz? – Roszpunka zignorowała plamę na swojej balowej sukni, której  nie zdążyła przebrać i przyjrzała się Elsie uważnie.
- Ja… Co się stało po tym jak…
- Jak Astrid poderżnęła sobie gardło? – Roszpunka nie była może mistrzynią delikatności, ale za to nie owijała w bawełnę i dokładnie opowiedziała co się stało. – Zaczęłaś wrzeszczeć i zemdlałaś. Dzięki księżycowi, że ten zamek jest taki wielki i goście nic nie słyszeli. Anka wyglądała jakby za chwilę miała się po raz drugi zamrozić. Całe byłyście w tej krwi, do tego pokój też zniszczony. Myślę, że powinniście go przerobić na jakiś składzik, albo najlepiej zamurować. W takich pokojach i tak nigdy nikt nie chce mieszkać. No ale wracając… Was dwie zabrali stamtąd medycy. Dali ci chyba jeszcze dawkę jakiś leków żebyś dłużej spała. Chyba uważają, że masz słabą psychikę… W każdym razie gwardia wyniosła ciała Astrid i tej nieszczęsnej pielęgniarki do lochów. Pokój zamknęli na cztery spusty, chociaż pewnie trzeba będzie tam posprzątać. Kiedy Anka trochę otrzeźwiała z szoku i środków uspokajających, które jej na siłę wstrzyknęli, opowiedziała nam co się działo jak tam weszłyście.
- A goście? Co ze świętem?
- Och, nic nie zauważyli. Twój dowódca straży zamkowej ma trochę oleju w głowie, bo przyszedł prosto do mnie i Flynna. Gdy się trochę rozejrzeliśmy wróciliśmy na Salę do gości. Kiedy zaczęli pytać, gdzie jest królowa, powiedzieliśmy im, że spadłaś ze schodów i trochę się poobijałaś, a Anka siedzi przy tobie. Większość z nich niezbyt się przejęła i potem bawili się do rana. Dzisiaj pewnie spali dłużej od Ciebie. Postaraj się jutro wyglądać świętoszkowato i męczeńsko, bo pewnie zwalą ci się wszyscy na głowę, żeby ci złożyć życzenia powrotu do zdrowia… - Roszpunka westchnęła i spojrzała za okno.  – Nie czaruj szyb, taki piękny zachód. Szron trochę ogranicza widoczność, wiesz? Ojejku! Już zachód! Siedzę z Tobą cały dzień. Znajdę Flynna i dzieciaki, a do ciebie wezwę kogoś, może Ankę? – Elsa zdziwiona podniosła się jeszcze wyżej na poduszkach, ale Roszpunka już stała przy drzwiach. Prędkość jej mowy i działań była dla Elsy, która wciąż miała zamroczoną głowę, zdecydowanie zbyt szybka. – Zawołać?
- N-nie, ja… chciałabym się trochę umyć… mogłabyś poprosić służącą?
- Ach, jasne, ciepła kąpiel zawsze pomaga. Anka pewnie też jeszcze odpoczywa. Przyjdzie cię zawołać na kolację. A ty trochę się zrelaksuj. – Elsa usłyszała tylko trzaśnięcie drzwiami. Opadła na poduszki. Starała się nie myśleć o wydarzeniach poprzedniej nocy. Spojrzała na okno. Rzeczywiście pokrywał ją szron, choć nie przypominała sobie, żeby czarowała. Nie miała nawet na to siły. Powoli odsunęła kołdrę i postawiła nogi na podłodze. Ostrożnie wstała i zrobiła chwiejny krok. Trochę zakręciło jej się w głowie i musiała przytrzymać się stolika, żeby nie upaść. Po chwili odzyskała jednak równowagę. Podeszła do okna i otworzyła je. Otoczyły ją promienie zachodzącego słońca i ciepły wiatr. Dziwne, że oszroniła szybę nawet tego nie czując. Ostatnio raczej rzadko jej się to zdarzało; to pewnie przez te lekarstwa. Odwróciła się i przesunęła wzrokiem po sypialni.  Był to duży, jasny pokój. Na środku stało ogromne, miękkie łóżko z baldachimem. Leżąc na nim drzwi na korytarz Elsa miała po lewej stronie. Obok nich stała toaletka zdobiona srebrnymi ornamentami. Naprzeciwko łóżka, przez przeszklone drzwi balkonowe, otwierał się piękny widok. Żeby dopełnić krajobrazu, po obu stronach owych drzwi, były umieszczone wielkie okna ze srebrzystymi firankami. Pokój był na tyle przestrzenny, że wydawał się pusty, bo Elsa miała dość mało mebelków. Wszystkie meble były proste, drewniane i ozdobione srebrem. Elsa stała w koszuli nocnej oczekując służącej. Kobieta wreszcie przyszła i pospiesznie przygotowała Elsie gorącą kąpiel. Królowa poprosiła o wszystkie olejki i odprawiła służącą. Sama porządnie się nimi namydliła i weszła do wanny. Czuła się jakby oszołomiona, wciąż tylko przed jej oczy powracał  sen. „ Królowa decyduje”… Elsa zanurzyła się pod wodę. Czuła się, jakby woda oczyszczała jej myśli. Woda nienaturalnie szybko stygła, dlatego Elsa po chwili siedziała już w zupełnie lodowatej pianie. Nie przeszkadzało jej to specjalnie, ale pomyślała, że lepiej będzie, jeśli się ubierze zanim przyjdzie Anna. Nie chciała, żeby siostra pomyślała, że Elsa jest w złej kondycji. Po natarciu się kilkoma olejkami owinęła się ręcznikiem i rozpuściła zawsze splecione włosy. Delikatnie muskały jej ramiona co uwielbiała gdy była w ręczniku. Podeszła do szafy, wyjęła jedną ze swoich lżejszych sukien i położyła ją na łóżku. Spojrzała do lustra. Ostatnio trochę przytyła i bardzo się z tego cieszyła, bo wcześniej wyraźnie rysowały się u niej kości pod skórą. Teraz jej twarz również wyglądała lepiej. Nie uważała siebie za brzydką- miała ładne, duże niebieskie oczy, mały nos i wdzięczne usta. Najbardziej kochała jednak swoje długie blond włosy. Zaczęła je przeczesywać palcami, gdy nagle zobaczyła w lustrze kątem oka ruch. Przyjrzała się uważnie i… O mało co nie puściła ręcznika. Odwróciła się na pięcie i zdążyła jeszcze zobaczyć znikający czubek brązowej laski za drzwiami na balkon.

2 komentarze: