poniedziałek, 1 września 2014

16



- Chyba cię kocham, Jack. – Przytuliła się do niego.
- Jestem tu, żeby Cię chronić, moja królowo. Kocham cię. Musimy wracać. Na pewno cię szukają.  – Jack głaskał ją po plecach, kiedy usiadła, żeby wciągnąć ubranie. Znalazła je za kamieniem, na którym siedział Jack. Kiedy już się ubrali, Elsa uśmiechnęła się do Jacka figlarnie. Musimy to powtórzyć.  Przyjdziesz do mojej sypialni? Jest z pewnością wygodniejsza, niż ta ziemia. - Jack roześmiał się na te słowa.
- Widzę, że ci się spodobało? Wezwij mnie, kiedy tylko zechcesz. Polecisz ze mną do zamku?  
- Jesteś pewny, że to zupełnie bezpieczne?
- Jasne, chyba się nie boisz? – Jack roześmiał się i podał Elsie rękę. – Trzymaj się mnie. Zobaczysz, to świetne uczucie. Chociaż nie lepsze od tamtego… - Jack złapał swoją laskę i wzbili się w powietrze. Elsa szybko oplotła Jacka ramionami. W niezłym tempie zostawiali w dole las i zamek. Po chwili byli już bardzo wysoko. Elsa kurczowo trzymała się chłopaka, który tylko się śmiał. – Hej, nie bój się tak. Ze mną nie spadniesz. – Podtrzymał ją w talii o odwrócił. Znaleźli się tak wysoko, że przebili się przez warstwę chmur i Elsie zaświeciła w twarz tarcza księżyca. – Widzisz? Piękny jest. Dzięki niemu mam wszystko. I Ciebie też. – Lekko polecieli w górę, a Elsa rozluźniła się.
- Wiesz, latałam kiedyś na smoku. Hiccup mnie zabrał.  Mam też smoka z lodu, ale na nim nie da się latać…
- Jaki Hiccup? – głos chłopaka zabrzmiał niebezpiecznie, choć próbował to zakryć żartem. Dziewczyna poczuła, że napiął mięśnie. – Mam być zazdrosny? – Elsa prędko pocałowała go w policzek. Rozluźnił się.
- Nie! Hiccup ma narzeczoną. Nazywa się Merida i jest moją przyjaciółką. Jack, czy ja będę mogła Cię kiedykolwiek przedstawić? Mojej siostrze, przyjaciołom?   – Elsa poczuła, że zaczynają opadać. Po chwili Jack postawił ją delikatnie na ziemi. Szczęki miał zaciśnięte.
- To raczej nie będzie możliwe. Nikt nie może mnie zobaczyć.
- Dlaczego?  Na pewno jest jakiś sposób. Opowiadałeś mi, że dzieci was widzą! – Elsa pamiętała dokładnie wszystko, co jej opowiadał. Opisał jej każdego ze strażników; Mikołaja, Królika Wielkanocnego, Zębuszkę i Piaska. Przypomniała sobie, jak się śmiali gdy wyobrazili sobie jakby Strażnicy spotkali Elsę.
- Zębuszka na pewno sprawdziłaby dokładnie stan Twoich zębów. Królik wydaje się na początku  gburowaty, ale po chwili byś go polubiła! Ma świetne poczucie humoru.  Mikołaj to taki nasz dobry wujek, a Piasek… potrafi wyczarować naprawdę piękne rzeczy. – Mówił jej Jack.
-  Muszą być fantastyczni. Kiedy ich poznam, Jack? – zapytała wtedy Elsa, ale chłopakowi zrzedła mina.
- Chyba nigdy. – Odpowiedział ze smutkiem.
Elsa nie pytała wtedy dlaczego, ale dziś miała dosyć tajemnic.
- To nie takie proste. Nie chodzi już tylko o niewidzialność… - Jack odwrócił się do niej plecami. Elsa dotknęła jego ramienia.
- Więc o co?
Jack odwrócił się i ujął ją w talii. Był od niej ponad pół głowy wyższy, ale Elsa wyraźnie widziała w jego oczach bezkresny smutek. Ten wesoły i figlarny zazwyczaj chłopak miał coraz więcej momentów smutku. Elsa czasami zastanawiała się, czy to ona go tak smuci. Wtem w powietrzu rozległy się krzyki i nawoływania.
- Wracaj już do zamku. Chyba cię szukają. Przyjdę jutro. – Pocałował ją w czoło i wzbił się w powietrze.  Dziewczyna patrzyła za nim chwilę, po czym przywdziała twarz królowej i zaczęła się wspinać na zamkowe wzgórze.
W holu Elsa wpadła prosto na Ministra Lucasa.
- Królowo! Cały zamek szuka Waszej Wysokości!

3 komentarze:

  1. Świetny !
    Baaardzo się cieszę ze związku Jacka i Elsy. I mam nadzieję, ze to nie ona smuci Jacka.
    Pozdrawiam i weny życzę. Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń