środa, 17 grudnia 2014

23



- Elso, tutaj nikogo nie ma. – Kristoff przyglądał jej się dziwnie. Królowa dopiero teraz zorientowała się, że gonił ją przez cały czas. Teraz oddychał ciężko. – Trzymasz na kolanach tylko niebieskie światełko. – Wychrypiał. Elsa potrząsnęła głową, kołysząc bezwładnego Jacka w ramionach. Lecz nagle  przypomniało jej się coś, co Jack mówił jej o Strażnikach.   Spojrzała na blondyna.
 - Kriss. Musisz uwierzyć. On tutaj jest. Nazywa się Jack Frost. Jest jednym ze Strażników. To wszystko nie bajka. Widziałeś walkę, przed chwilą. Musisz uwierzyć inaczej on umrze! Przecież znasz tę legendę. Proszę. To jedyna szansa. – Patrzyła na niego intensywnie przez łzy. Kristoff  patrzył na nią ciągle tym dziwnym wzrokiem. –Proszę. – Elsa zwiesiła głowę i  głaskała twarz jej ukochanego, jakby samym dotykiem mogła go ocucić. Jego twarz szarzała coraz bardziej. Położyła go ostrożnie na lodzie, zastanawiając się jak przetransportuje go do zamku.
- O kurczę. On wygląda strasznie. Musimy go stąd zabrać. – Rozległ się głos Kristoffa. Elsa podbiegła do niego i wycałowała jego policzki. Chłopak był zdziwiony. – Spokojnie, już dobrze.
- Dziękuję ci, tak bardzo ci dziękuję.
- Lepiej zawiadom o tym ludzi. Niech są przygotowani na to, że będę niósł „niebieskie światełko.” – Rzekł  Kristoff, wziąwszy na muskularne ramiona Jacka. Elsa w głowie miała mętlik.  Żarliwie pokiwała głową i czym prędzej pobiegła na dziedziniec. Tłum, który wciąż się na nim tłoczył, na jej widok zafalował.
- Proszę. Wysłuchajcie Waszej Królowej! – zawołała Elsa ochryple. Desperacko wspięła się na murek okalający fontannę na dziedzińcu. – Kristoff za chwilę przyniesie rannego obrońcę Arendelle. Jest to Strażnik z Legendy Księżyca.
- Królowa oszalała! – zawołał ktoś z tłumu. Mimo to nikt się nie ruszał, bo dziedziniec otoczyli  gwardziści. Elsie przemknęło przez głowę, że musi dziwnie wyglądać, z poszarpanymi włosami i sukienką.
- Nie oszalałam. Musicie uwierzyć. Każdy z was zna legendę. Żeby uratować Strażników potrzeba wiary. Proszę. Inaczej on umrze. Niebieskie światło pochodzi od niego. Patrzcie. – Kristoff  przyczłapał ciężko na dziedziniec. Wszystkie twarze zwróciły się w jego stronę, wszystkie, prócz Anki. Ta patrzyła na siostrę z troską. Nie wierzą mi, uświadomiła sobie Elsa, nawet Anna. – Kristoffie, powiedz im. Ty go widzisz!
- Królowa mówi prawdę. To chłopak.
- To przez czarną magię! Zwariowali! Byli zbyt blisko chmury! – Rozległy się nowe głosy z tłumu. Kristoff  zwrócił wściekłe spojrzenie w tamtą stronę. Elsa straciła nadzieję.
- Ja go widzę. To mróz. Potrafi czarować lód. – Elsa odwróciła się w stronę wysokiego głosiku, który rozbrzmiał po jej lewej stronie. Tłum rozstąpił się i wyłonił małą dziewczynkę. Dziecko. No jasne, dzieci ich widzą. W tym momencie Anna spojrzała na Kristoffa i oniemiała.
- Nie byłam przy czarnej chmurze, a widzę go! Ta mała też go widzi. Trzeba mu pomóc! – Anna pociągnęła dziewczynkę za rękę. Na placu rozległy się okrzyki dzieci, przekonujących dorosłych. Coraz więcej twarzy spoglądających na Kristoffa przybierało wyraz ogromnego zdziwienia. Najważniejsze jednak było to, że z każdą wierzącą osobą Jack powracał do normalnych kolorów. Nagle otworzył z westchnieniem oczy i zobaczywszy nad sobą tyle zdumionych twarzy powiedział tylko „cześć” i zemdlał ponownie.  Wtedy Elsa przecisnęła się przez ciżbę i wzięła Annę za rękę.
- Musimy go zabrać do mojej  sypialni. – Powiedziała Kristoffowi. Gwardziści odsunęli tłum i po chwili Jack spoczął w miękkiej pościeli. Wtedy ocknął się ponownie.
- Śnieżynka. – Powiedział stanowczo widząc Elsę. – Moja laska?
- Jest tutaj, Jack, ale jest połamana.  Najważniejsze, że żyjesz. – Elsa ścisnęła jego rękę. Kristoff wyszedł, ale Anka usiadła na krześle przy oknie. Dziecko już dosyć jej ciążyło i nie mogła za długo stać.
-  Co zrobiłaś, że czuję się tak dobrze? Po takiej walce powinienem się regenerować znacznie dłużej. – Zapytał chłopak siadając na krawędzi łóżka. Uśmiechnął się tym swoim uśmiechem, który tak uwielbiała.
- Całe Arendelle cię widziało. – Elsa się uśmiechnęła widząc zdziwienie na jego twarzy. – Naprawdę. Teraz wszyscy w ciebie wierzą. – Przez chwilę patrzyli sobie w oczy. Ania chrząknęła. - A no właśnie. To moja siostra, Anna. – Jack natychmiast wstał i uścisnął dłoń Anny. – A to jest Jack Frost.  Chciałam ci go przedstawić już wcześniej. Spotykamy się od kilku miesięcy.
 - Gratuluję.  – Powiedział Jack wskazując na brzuch jej siostry. Anka trzymała dość długo dłoń chłopaka, uśmiechając się miło, po czym pociągnęła go w dół.
- Spróbuj tylko ją zranić, a zedrę ci ten głupi uśmieszek z twarzy. – Wyszeptała mu do ucha przez zęby, ale ich twarze się nie zmieniły zastygłe w radosnych uśmiechach. Elsa udała, że tego nie słyszała.
- Chłopak, który cię tu przyniósł nazywa się Kristoff. Pierwszy uwierzył.
- Będę musiał mu podziękować. Śnieżynko, czy możemy zostać sami? Muszę ci coś powiedzieć.

10 komentarzy:

  1. Napisz szybko proszę proszę proszę :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej Annia!Tak bardzo chciała żeby siostra miała chłopaka,a jak ma to mu grozi hehe

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudnie;* Nie tego się spodziwałam, ale jest naprawdę super! =D
    PS.: Ostatnio rozdziały dodajesz co 15 dni. Przypadek? ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piszesz cudowne rozdziały :)
    Nie mogę się doczekać następnego. :)
    A tymczasem możesz odwiedzić mój nowy blog: http://opowiescozwyklejdziewczynie.blogspot.com
    Jest to taka jakby kontynuacja "Krainy lodu", tyle, że z inną bohaterką w roli głównej. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. na pogrzeb ;c dzisiaj mija 15 dni... ale gdzie ten pogrzeb? :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Macie pogrzeb, Pogrzeb Miłości buhahaha! :) Czytajcie 24 ;)

    OdpowiedzUsuń