- Elso, tutaj nikogo nie ma. – Kristoff przyglądał
jej się dziwnie. Królowa dopiero teraz zorientowała się, że gonił ją przez cały
czas. Teraz oddychał ciężko. – Trzymasz na kolanach tylko niebieskie światełko.
– Wychrypiał. Elsa potrząsnęła głową, kołysząc bezwładnego Jacka w ramionach.
Lecz nagle przypomniało jej się coś, co
Jack mówił jej o Strażnikach. Spojrzała na blondyna.
-
Kriss. Musisz uwierzyć. On tutaj jest. Nazywa się Jack Frost. Jest jednym ze
Strażników. To wszystko nie bajka. Widziałeś walkę, przed chwilą. Musisz
uwierzyć inaczej on umrze! Przecież znasz tę legendę. Proszę. To jedyna szansa.
– Patrzyła na niego intensywnie przez łzy. Kristoff patrzył na nią ciągle tym dziwnym wzrokiem.
–Proszę. – Elsa zwiesiła głowę i
głaskała twarz jej ukochanego, jakby samym dotykiem mogła go ocucić.
Jego twarz szarzała coraz bardziej. Położyła go ostrożnie na lodzie,
zastanawiając się jak przetransportuje go do zamku.
- O kurczę. On wygląda strasznie. Musimy go
stąd zabrać. – Rozległ się głos Kristoffa. Elsa podbiegła do niego i wycałowała
jego policzki. Chłopak był zdziwiony. – Spokojnie, już dobrze.
- Dziękuję ci, tak bardzo ci dziękuję.
- Lepiej zawiadom o tym ludzi. Niech są
przygotowani na to, że będę niósł „niebieskie światełko.” – Rzekł Kristoff, wziąwszy na muskularne ramiona
Jacka. Elsa w głowie miała mętlik. Żarliwie
pokiwała głową i czym prędzej pobiegła na dziedziniec. Tłum, który wciąż się na
nim tłoczył, na jej widok zafalował.
- Proszę. Wysłuchajcie Waszej Królowej! –
zawołała Elsa ochryple. Desperacko wspięła się na murek okalający fontannę na
dziedzińcu. – Kristoff za chwilę przyniesie rannego obrońcę Arendelle. Jest to
Strażnik z Legendy Księżyca.
- Królowa oszalała! – zawołał ktoś z tłumu.
Mimo to nikt się nie ruszał, bo dziedziniec otoczyli gwardziści. Elsie przemknęło przez głowę, że
musi dziwnie wyglądać, z poszarpanymi włosami i sukienką.
- Nie oszalałam. Musicie uwierzyć. Każdy z
was zna legendę. Żeby uratować Strażników potrzeba wiary. Proszę. Inaczej on
umrze. Niebieskie światło pochodzi od niego. Patrzcie. – Kristoff przyczłapał ciężko na dziedziniec. Wszystkie
twarze zwróciły się w jego stronę, wszystkie, prócz Anki. Ta patrzyła na
siostrę z troską. Nie wierzą mi, uświadomiła sobie Elsa, nawet Anna. –
Kristoffie, powiedz im. Ty go widzisz!
- Królowa mówi prawdę. To chłopak.
- To przez czarną magię! Zwariowali! Byli
zbyt blisko chmury! – Rozległy się nowe głosy z tłumu. Kristoff zwrócił wściekłe spojrzenie w tamtą stronę.
Elsa straciła nadzieję.
- Ja go widzę. To mróz. Potrafi czarować lód.
– Elsa odwróciła się w stronę wysokiego głosiku, który rozbrzmiał po jej lewej
stronie. Tłum rozstąpił się i wyłonił małą dziewczynkę. Dziecko. No jasne,
dzieci ich widzą. W tym momencie Anna spojrzała na Kristoffa i oniemiała.
- Nie byłam przy czarnej chmurze, a widzę go!
Ta mała też go widzi. Trzeba mu pomóc! – Anna pociągnęła dziewczynkę za rękę.
Na placu rozległy się okrzyki dzieci, przekonujących dorosłych. Coraz więcej
twarzy spoglądających na Kristoffa przybierało wyraz ogromnego zdziwienia.
Najważniejsze jednak było to, że z każdą wierzącą osobą Jack powracał do
normalnych kolorów. Nagle otworzył z westchnieniem oczy i zobaczywszy nad sobą
tyle zdumionych twarzy powiedział tylko „cześć” i zemdlał ponownie. Wtedy Elsa przecisnęła się przez ciżbę i
wzięła Annę za rękę.
- Musimy go zabrać do mojej sypialni. – Powiedziała Kristoffowi.
Gwardziści odsunęli tłum i po chwili Jack spoczął w miękkiej pościeli. Wtedy
ocknął się ponownie.
- Śnieżynka. – Powiedział stanowczo widząc
Elsę. – Moja laska?
- Jest tutaj, Jack, ale jest połamana. Najważniejsze, że żyjesz. – Elsa ścisnęła
jego rękę. Kristoff wyszedł, ale Anka usiadła na krześle przy oknie. Dziecko
już dosyć jej ciążyło i nie mogła za długo stać.
- Co
zrobiłaś, że czuję się tak dobrze? Po takiej walce powinienem się regenerować
znacznie dłużej. – Zapytał chłopak siadając na krawędzi łóżka. Uśmiechnął się
tym swoim uśmiechem, który tak uwielbiała.
- Całe Arendelle cię widziało. – Elsa się
uśmiechnęła widząc zdziwienie na jego twarzy. – Naprawdę. Teraz wszyscy w
ciebie wierzą. – Przez chwilę patrzyli sobie w oczy. Ania chrząknęła. - A no
właśnie. To moja siostra, Anna. – Jack natychmiast wstał i uścisnął dłoń Anny.
– A to jest Jack Frost. Chciałam ci go
przedstawić już wcześniej. Spotykamy się od kilku miesięcy.
-
Gratuluję. – Powiedział Jack wskazując
na brzuch jej siostry. Anka trzymała dość długo dłoń chłopaka, uśmiechając się
miło, po czym pociągnęła go w dół.
- Spróbuj tylko ją zranić, a zedrę ci ten
głupi uśmieszek z twarzy. – Wyszeptała mu do ucha przez zęby, ale ich twarze
się nie zmieniły zastygłe w radosnych uśmiechach. Elsa udała, że tego nie słyszała.
- Chłopak, który cię tu przyniósł nazywa się
Kristoff. Pierwszy uwierzył.
- Będę musiał mu podziękować. Śnieżynko, czy
możemy zostać sami? Muszę ci coś powiedzieć.
Napisz szybko proszę proszę proszę :-)
OdpowiedzUsuńOjej Annia!Tak bardzo chciała żeby siostra miała chłopaka,a jak ma to mu grozi hehe
OdpowiedzUsuńCudnie;* Nie tego się spodziwałam, ale jest naprawdę super! =D
OdpowiedzUsuńPS.: Ostatnio rozdziały dodajesz co 15 dni. Przypadek? ;)
Nie sądzę.XDD
UsuńHaha;* noo, ja też^^
UsuńPiszesz cudowne rozdziały :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego. :)
A tymczasem możesz odwiedzić mój nowy blog: http://opowiescozwyklejdziewczynie.blogspot.com
Jest to taka jakby kontynuacja "Krainy lodu", tyle, że z inną bohaterką w roli głównej. :D
Żyjesz czy iść na pogrzeb?
OdpowiedzUsuńna pogrzeb ;c dzisiaj mija 15 dni... ale gdzie ten pogrzeb? :P
OdpowiedzUsuńMacie pogrzeb, Pogrzeb Miłości buhahaha! :) Czytajcie 24 ;)
OdpowiedzUsuńUroczo. :3 Czytam dalej.
OdpowiedzUsuń