Wszyscy wyszli, a Anka posłała Elsie
mrugnięcie. Widocznie pogodziła się z Jackiem już wcześniej. Gdy drzwi się za
nimi zamknęły, Elsa znowu przejrzała się w lustrze.
- Rzeczywiście, można pomyśleć, że to nie ja.
– Odezwała się, a Jack nie poruszył się, wciąż mając na twarzy swój tajemniczy
uśmiech. Wreszcie wymruczał:
- Księżyc zrobił niezłą robotę, Śnieżynko.
Rozmawiałaś z nim, prawda? – Zapytał i przysunął się do niej blisko. Elsa
poczuła jego oddech na swojej szyi.
- I to nie raz… - wyszeptała, ale nagle
przypomniała sobie coś bardzo ważnego. Wzięła jego twarz w dłonie. – Jack,
muszę ci coś powiedzieć. Tylko, proszę, nie przestrasz się. Jestem w ciąży. – Powiedziała to szybko i
obserwowała na jego reakcję. Patrzył na nią tymi swoimi niebieskimi oczami,
które minimalnie się rozszerzyły, ale nie dał po sobie poznać, że jest
zaskoczony. Po chwili całował Elsę długo, a ona czuła się znowu, jakby jej
dusza została rozszczepiona i pozostała tylko dobra część. Gdy skończył, Elsa
przytuliła się do niego i wyszeptała:
- To znaczy, że nie jesteś zły?
- To znaczy, że o niczym lepszym nie mógłbym
marzyć. – Odparł, dotykając jej brzucha czule. Elsa przypomniała sobie o czymś
jeszcze.
- A co będzie ze Strażnikami? Zabronią nam
się widywać?
- Nie mogą nam nic zabronić. Zresztą, nie
bardzo przejmuję się ich zdaniem! – Oznajmił chłopak buńczucznie, zaciskając na
jej biodrze dłoń, jakby w obronnym geście.
W tym właśnie momencie otwarły się drzwi
gabinetu. Odruchowo odskoczyli od siebie, bo w drzwiach pojawił się Św.
Mikołaj, a za nim Królik, Piasek i Zębuszka.
- Czyim zdaniem się nie przejmujesz, Frost?
Mam nadzieję, że nie chodzi ci o Człowieka Księżycowego. – Przemówił Mikołaj
niskim głosem, w którym jednak słychać było łagodność. Jack złapał Elsę za
rękę.
- Jeśli Księżycowy Człowiek ma coś przeciwko…
- Nie rzucaj się Frost, wręcz przeciwnie,
Księżyc skazał was na siebie, i przy okazji na nas, na wieczność. Powiedz im
Ząb. – Przemówił Królik znudzonym głosem. Zębuszka, pełna energii istotka,
wysunęła się na środek.
- Elso, gratulację, zostałaś właśnie
mianowana na kolejnego Strażnika Księżyca, Marzeń, jak kto woli. – mówiła
bardzo prędko. – Jesteś nieśmiertelna i tak dalej, dostaniesz legitymację
członkowską, jeśli chcesz i przysługują ci na nią zniżki w niektórych
restauracjach. Oprócz tego, czy mogłabym kiedyś przyjrzeć się twoim zębom? Są
takie… idealne! – jej rozbiegany wzrok zatrzymał się na chwilę na jej ustach, a
na twarzy pojawił się rozanielony wyraz, pełen oczekiwania. Królik położył jej
jednak dłoń na ramieniu.
- Dobra, musimy iść, Jackie, zabierz swoją
narzeczoną do mojego pałacu jak najszybciej. Musimy sprawdzić czy w ogóle
kontroluje swoją moc,… ale pobłogosławiona przez Księżyc… niesamowite. -
Mikołaj pokręcił tylko głową w zdumieniu i wyszedł, a za nim Królik i Zębuszka.
Ostatni wychodził Piasek. Spojrzał chytrze na Jacka i nad jego głową pojawiły
się różne obrazki. Pojawiały się na krótko, więc Elsa zapytała Jacka, który
dotąd osłupiony odczytywał komunikaty.
- Mówi, że bardzo się cieszy i gratuluje ci błogosławieństwa
i… gratuluje dziecka.
- Skąd… -zaczęła Elsa, ale Jack jej przerwał.
- Czy
teraz nie będzie z tym problemu, Piasek? Czy nieśmiertelni mogą mieć dzieci?
Czy wszystko będzie w porządku? – zwrócił się do ludka lekko spięty. Piasek
wzruszył ramionami i wyświetlił obraz książki. –W bibliotece? Myślisz, że coś
takiego…
Z korytarza rozległ się hałas i okrzyki
nawołujące Piaska, który rzucił im
jeszcze ostatnie wesołe spojrzenie i zniknął.
- Co to wszystko znaczy? – Zapytała Elsa. Jack rzucił jej długie spojrzenie i uśmiechnął
się promiennie.
- To znaczy, że teraz mamy dla siebie całą
wieczność. Ja i moja Królowa Śniegu. – Jack złapał ją w talii, a ona położyła
swoje dłonie na jego ramionach. Spoważniała.
- Obiecaj mi, Jack, że nigdy nie pokochasz nikogo
innego.
- Póki co – wymruczał – mogę Ci to obiecać,
jednak niedługo może pojawić się inna kobieta…- Brwi Elsy powędrowały w górę, a
Jack nachylił się nad nią.
- Będzie ci mówiła „ mamusiu”. – wyszeptał.
Elsa parsknęła śmiechem.
- Skąd wiesz, że to będzie córka?
- Po prostu wiem.
I znów całował ją w szyję, pod brodą i w
usta, a dziewczyna czuła się lekka jak srebrna poświata księżycowa. Już mieli wybiec z gabinetu, lecz drzwi
otworzyły się i do pokoju wpadł czerwony na twarzy Kristoff. Z jego ust wydarły się tylko dwa zdyszane
słowa.
- Wody odeszły!
KONIEC
CZĘŚCI PIERWSZEJ
MOI DRODZY! JAK JUŻ MÓWIŁAM: Części drugiej możecie się spodziewać wraz z rozpoczęciem roku szkolnego 2015/16, czyli we wrześniu.
ZACHĘCAM do odwiedzania tego BLOGA oraz mojej strony na GOOGLE + ( mam dużo różnych opowiadań i być może będę je publikować, oraz na pewno opublikuję ilustracje do tego opowiadania). Jeśli podobał wam się mój styl pisarski lub też lubicie inne opowiadania z różnych książkowych i filmowych światów (np. Harry Potter) to ZAPRASZAM.
NIE MARTWCIE SIĘ! Druga część będzie dłuższa, bardziej dopracowana i mam nadzieję, że nie tylko fani Jelsy znajdą w niej coś dla siebie. Narzucam sobie ostrą pracę w wakacje! :P
DZIĘKUJĘ wszystkim czytelnikom za wspaniałe komenty i za motywację do pracy, oraz zdrową krytykę :)
Jeśli chcecie mi coś napisać, wysłać bloga do przeczytania - 15763290 GG - piszcie.
Proszę o linki do wszelkich stron z fajnymi artami z Jelsą. Jeśli macie coś poza trumblrem i we heart it, będę mega wdzięczna!!!
I pamiętajcie: bez was nie byłoby tego bloga! :)))) :* I niech zawsze coś w objęcia chłodu Was pcha! ~~~Annie Theo