Jack stał jak wryty. Wpatrywał się w ciało,
jakby mógłby je ożywić samym wzrokiem. Mikołaj położył mu dłonie na ramionach. Chłopak przez chwilę zrobił się zupełnie
biały, prawie jak jego włosy, po czym zaczął tylko powtarzać „nie, nie, nie… to
nie może być prawda”, a gdy Mikołaj próbował go odciągnąć, ten z całej siły
uderzył go i wrzasnął to na całe gardło. Po policzkach spływały mu łzy. Upadł
obok ciała i zwinął się w kłębek. Widać było, że przyciska jej martwą dłoń do
twarzy. Elsa czuła jak w gardle rośnie jej znajoma gula. Zacisnęła szczękę,
żeby nie rozpłakać się razem z nimi.
- Oni wszyscy są tam i im nic nie jest.
–Westchnęła. - Naprawdę nie przejmuję
się sobą, ale – Elsa odwróciła oczy pełne łez na łagodną twarz Człowieka Księżycowego.
– dlaczego to tak boli? Wcześniej nie czułam takiego smutku na myśl o mojej… o
mojej…
- Pamiętaj, że wtedy to nie była śmierć.
Twoja dusza rozszczepiła się…
- Daj spokój, wtedy czułam się zupełnie
inaczej. Teraz właśnie czuję się żywa. I nie mogę dzielić tego życia z nimi! –
Elsa wybuchła już niepohamowanym płaczem. Księżycowy Człowiek pozwolił jej się
uspokoić, ale nie dał za wygraną. Najwyraźniej uważał, że wiedza, nawet po
śmierci, jest jej potrzebna. Kontynuował więc, gdy ślady łez pozostały jej już
tylko na policzkach.
- Czułaś spokój, bo to co w tobie najlepsze,
twoja rozwaga, opanowanie i bezinteresowna miłość, której nauczyłaś się od
swojej siostry , wzięły górę w części duszy nad którą miałaś kontrolę. Teraz
naprawdę zginęłaś. Twoja dusza, nietknięta i nieskazitelna, połączona tak
niedawno przez ciebie w jedno – idealną równowagę dobra i zła – opuściła twoje
ciało. Przecież możesz zobaczyć siebie. Zachowałaś również swoje moce.
Sprawdź. – Człowiek podniósł jej dłoń w
swojej dłoni i Elsa skupiła się, choć niechętnie. Miał rację, nie dość, że
miała widoczne „normalne” ciało to udało jej się wyczarować piękny, iskrzący,
płatek śniegu. Człowiek miał również rację w tym, że teraz kontrola mocy nie
sprawiała jej najmniejszych trudności, a magia rozkładała się równomiernie w jej
palcach zupełnie samoczynnie. Otwarła szerzej oczy, a Człowiek uśmiechnął się
zadowolony. – Z Jackiem było to samo.
- Z Jackiem… co? – Elsa opuściła dłoń.
Księżycowy Człowiek zdawał się być zirytowany, że powiedział na głos to, co
myśli.
- Jack, zanim stał się Strażnikiem, był
zwykłym człowiekiem. Był podobny do ciebie Elso, nigdy nie pewny siebie, jego
dwie strony duszy bardzo walczyły ze sobą. Pewnego dnia udało mu się wyważyć
siebie samego. – Człowiek Księżycowy potarł czoło, a Elsa czekała na dalszy
ciąg opowieści. – Uratował swoją młodszą siostrę przed śmiercią, ale sam
przypłacił to życiem. Dałem mu drugie życie, bo od dawna szukałem kogoś z tak
idealną duszą. Jesteście podobni! Tylko nie mów mu tego, bo to dla niego bardzo
bolesne.
- Raczej już mu tego nie powiem…- Powiedziała
smutno Elsa, ale widząc dziwnie chytry uśmieszek na twarzy Człowieka zezłościła
się.- Z czego się śmiejesz? To wcale…
- Poczekaj, zanim do tego dojdziemy, jest tu
ktoś, kto bardzo chciał się z tobą spotkać.
– Przerwał szybko zadowolony z czegoś Człowiek. Odwrócili się do wnętrza
zamku. W komnacie czekał szczupły, jasnowłosy mężczyzna, który niepewnie
rozkładał ramiona. Elsa podbiegła i z impetem rzuciła się ojcu na szyję.
- Tato. Tak bardzo tęskniłam. Zostałam sama,
wszystko zniszczyłam, tato…
- Poradziłaś sobie świetnie, kochanie.
Jesteśmy z mamą tacy dumni. – Elsa odsunęła się i ze zdziwieniem popatrzyła na
twarz ojca. Wyglądał tak, jak wtedy, gdy wypływali z matką w rejs, z którego
już nigdy nie wrócili. – Przepraszam, Elso. Nie powinniśmy byli robić ci takiej
krzywdy, przez tyle lat. – Posmutniał. – Kiedy widzę, kim jesteś teraz,
okropnie mi żal, że nie pozwoliliśmy cię oglądać światu tak długo.
- Och, tato…- już tylko na tyle umiała się
zdobyć. Stali jeszcze chwilę przytuleni.
Lecz Księżycowy Człowiek delikatnie im przerwał.
- Raczej zbyt szybko się nie zobaczycie.
Elso, oficjalnie mianuję cię kolejnym Strażnikiem Księżyca ble ble ble… Jesteś
nieśmiertelna.
- Jestem… co? – Zapytała dziewczyna,
odrywając się od ojca. Tata uśmiechnął się.
- Coś
mi się wydaje, że mój wnuk będzie miał więcej szczęścia niż ty, kochanie. Tylko
nie zrób tego samego błędu co my! Żegnaj, kochanie.
- Ja… co? – Elsa patrzyła na nich coraz
bardziej zdezorientowana. Księżycowy Człowiek przeprostował palce i wyczarował na próbę języczek srebrnej
magii. – Tato zaczekaj! – Krzyknęła za oddalającym się szybko ojcem. Tato… co?
- Dawno już nie werbowałem nikogo do mojej
gwardii, zresztą szkoda by było tego nie zrobić. – Wskazał na brzuch Elsy,
która z otwartymi ustami wpatrywała się w swojego rozmówcę. Po chwili dłońmi
zatoczył szeroki łuk, a jego szata zafalowała. Rozbłysk światła oślepił Elsę,
która znowu znalazła się na balkonie, razem z Księżycowym Człowiekiem. Na plaży
panowało poruszenie.
Sorka za spóźnienie, mam dość pracowite poniedziałki :P W następnym poście chyba już będzie ostatnia część chyba, że wolicie rozbić ją na dwa? ( Jest dość długa) ~~ Annie
Może rozbijesz? :) Cudny rozdział umieram z ciekawości i podniecenia <3
OdpowiedzUsuń1. Znowu się poryczałam ...xD
OdpowiedzUsuń2.Dlaczego w tym momencie ?!
3.Też umieram z ciekawość :3
Super rozdział.
OdpowiedzUsuńIm więcej rozdziałów tym lepiej! Więc......TAK ROZBIJAJ!
OdpowiedzUsuńKurcze! Akurat taki moment? Czekam na next!
Takie pytanie. Ok, Elsa jest strażniczką, ale czego?
Tak jestem za umarłam z ciekawości ;)
OdpowiedzUsuńCzy jack? O nie on będzie ojcem! Omg!
Super... Płakać mi się chciało...
OdpowiedzUsuńGENIALNE *O*
OdpowiedzUsuńczekam na next i na kolejną część twojego fanficka... ^^
PS: masz GG? <.< >.>
Tak, już kiedyś podawałam 15763290 :)
UsuńELSA w ciąży? O.O
OdpowiedzUsuńELSA Strażniczką? :))
ELSA nieśmiertelna? ^^
ELSA mnie zadziwiła... xD
Czemu ty tak świetnie piszesz?; -; Czemu to kończysz?; -; Czemu kończysz z tym opowiadaniem?; -; no weź; -;
OdpowiedzUsuńPłakałam się ;') ELsa w ciąży?! WOW... ciekawe czy Frost (bo on jest ojcem? Tak?) Bedzie dobrym ojcem? :3
OdpowiedzUsuń