- Królowo, musi Królowa
zrobić coś bardzo ważnego i to szybko. Pomogę. – Krzepki mężczyzna podźwignął
ją na nogi i bez żadnych ceregieli przerzucił sobie przez ramię. Ser Fabio
przedarł się przez tłum wojaków i dotarł szybko na boczny skraj obozu.
- Dokąd idziemy, ser? Co
robisz? Puść mnie! – Krzyknęła zdezorientowana Elsa widząc, że oddalają się od
pola walki. Nagle w obozie rozległ się potężny chrzęst. To runęła jej tama, a
przez nią wlewała się już horda rozwścieczonych ludzkich bestii. Elsa wiła się
i wierzgała, lecz uścisk jej rycerza był stalowy. Widziała jak pierwsze linie
jej wojska zatapiają się w fale chodzących truposzów, lecz nie rozumiała, czemu
jej tam nie ma. Nagle olśniło ją. Było już za późno. Odwróciwszy głowę zobaczyła ścianę czerni
oddaloną o parę kroków… A potem zemdlała.
Obudziło ją mocne światło
padające prosto na jej twarz. Otworzywszy oczy zobaczyła okrągłą dziurę w
suficie nad sobą. Przez chwilę, zupełnie otumaniona nie umiała przypomnieć
sobie, dlaczego i jak się tu znalazła. Po chwili jednak przypomniała sobie ser
Fabia i czarną chmurę. Z całą wyrazistością poczuła zimną stal obręczy, które
przytwierdzały ją do laboratoryjnego stołu, używanego w gabinetach lekarskich.
W zasięgu jej wzroku leżał stos złomu. Przyjrzawszy im się dłużej Elsa z
przerażeniem uświadomiła sobie, że są to ogromnych rozmiarów obcęgi, noże i dłuta.
Jednym słowem narzędzia tortur. Ściany w tym pokoju zrobione z nagich cegieł.
Królowa nie widziała drzwi; musiały znajdować się za jej głową. Otrząsnąwszy
się z pierwszego szoku, zaczęła myśleć gorączkowo. Spróbowała użyć mocy.
Wytężyła całą siłę woli i rozcapierzyła palce, ledwie mogąc je unieść ponad
stół. Nadgarstki były przytwierdzone obręczami. Choć był to chyba jej
największy wysiłek nad mocą w życiu, nic się nie działo. Mimo iż próbowała,
przeczuwała od początku, że nic z tego nie wyjdzie; kłębiła się w niej taka
mieszanka emocji, która już dawno obudziła by w niej delikatne moce, gdyby
działały. W tej sytuacji pozostawało jej tylko leżeć i czekać. Nie miała już
nic do obrony – dwa sztylety i miecz zabrano jej, gdy była nieprzytomna.
Po kilku, jak się
zdawało, godzinach Elsa w końcu usłyszała jakieś hałasy. Długi czas leżała w
ciszy, czując wzmagający się głód i falę wyrzutów sumienia. Natarczywie
zastanawiała się, co się stało z jej ludźmi. Czy z Kristoffem wszystko dobrze?
Czy zdołali uciec? Armia ciemności zdawała się nie czuć bólu i do tego była tak
ogromna… I jak mogła zostawić tę biedną
wampirzycę w namiocie, jak mogła być tak bezmyślnie egoistyczna i tak stracić
głowę. Biedna mała Elsi, jak zwykle uciekła, nie bacząc na innych i na konsekwencje.
Elsa, królowa, która myśli tylko o sobie, tak ją będą nazywać i będą mieli
rację. Jaki porządny władca zamraża swoje królestwo, a potem zabiera tysiące
ludzi na śmierć tylko z powodu osobistych ambicji i uraz… Jack. A co mogło się
z nim stać? Czy naprawdę poszedłby za mną na tę beznadziejną walkę, gdyby mnie
nie kochał? Przecież inni strażnicy dali sobie spokój. Boże Elso, jaka ty
jesteś niezmiernie głupia. Czego tylko się dotkniesz zamienia się w pył. W
końcu trzeba się z tym pogodzić, pomyślała. Jestem potworem, a świat byłby
lepszy beze mnie. I nie tylko przez moją moc, tu chodzi o całą mnie…
Wtedy właśnie na
korytarzu rozległ się chrzęst i usłyszała skrzypienie otwierających się drzwi. Do
pokoju weszło dwóch ludzi. Nie widziała ich dobrze, bo oślepiające światło z
góry utrzymywało ich w cieniu.
- Witaj, Elso, królowo
Arendelle, wybrana przez przepowiednie. Mam nadzieję, że pokój ci się podoba. –
Usłyszała pełen słodyczy, szyderczy głos. Głos, który znała. Osoba mówiąca
podeszła krok do przodu, tak, że odbicie światła zagrało na jej rudych włosach.
Jego zielone oczy rozbłysły złowrogim blaskiem.
- Hans, ty obrzydliwy
sprzedawczyku…
- No proszę, czy tak się
odpowiada na grzeczne powitanie? – Zapytał, przerywając jej. Elsa poczuła spazm
strachu. – Zapewne chciałabyś się dowiedzieć różnych ciekawych rzeczy, prawda?
Na przykład co się stało z twoją „niepokonaną” armią… ? – Elsa odruchowo spojrzała
na niego, co zdradziło, że rzeczywiście
bardzo się martwi. Skarciła siebie za to w duchu. Wolałaby grać zupełną
obojętność przed kimś, kto zawsze obracał jej uczucia przeciwko niej.
Przeszkadzała jej jednak aura ciężkiego napięcia i strachu, która osaczała ją
zewsząd i atakowała umysł.
- Och nie przejmuj się,
ja też bym się martwił o moich poddanych… gdybym ich wcześniej nie zabił.-
Roześmiał się zimnym śmiechem, jakby czytał w jej myślach. Mimo to, po chwili na jego twarzy ukazał się grymas wyrażający niezadowolenie. – Twój kochany
szwagier umknął z całkiem sporym oddziałkiem, ale… to i tak w niczym im nie
pomoże. Widzisz, muszę ci teraz wyjaśnić, żebyś lepiej zrozumiała, jak głupio
postępowałaś. Gdy Czarny Pan planował
powstanie, byłaś jeszcze jedynie ideą twoich rodziców. Jego plan byłby
doskonały w każdym punkcie… gdyby nie pojawiła się ta idiotyczna przepowiednia.
Czarny Pan od początku próbował Cię zniwelować. Myślisz, że ten wypadek z
dzieciństwa to były tylko twoje moce? Myślisz, że twoi rodzice zamknęli by cię
w tym pokoju, gdyby Czarny Pan nie zasiał w ich sercach strachu? Myślisz, że
chciałem tylko zyskać władzę w Arendelle rok temu? Wszystkie te działania
prowadziły do twojego samozniszczenia. Gdyby nie twoja głupia siostra, już
dawno Czarny Pan by się ciebie pozbył, z moją pomocą! – Jego głos stopniowo
wznosił się, aż doszedł do krzyku. Nagle jednak ucichł.- Ale to nic. Teraz
nadszedł czas. Muszę ci powiedzieć, że może to i lepiej, będziemy mogli cię
jeszcze wykorzystać. – Szepnął. – A teraz, pewna osoba opowie ci, jak postępuje
się z królowymi. – Hans usunął się w cień, ale Elsa wciąż widziała jego
roziskrzone oczy. Teraz krok do jej stalowego łoża zrobiła druga postać.
Poruszała się dziwacznie sztywno. Elsa nie wiedziała, kto to może być.
Dlaczego mi przerywasz a takim momencie? Jak oni coś zrobią Elsie...to nie ręczę za siebie. I gdzie do cholewy jest Jack?! Co do rozdziału to świetny :)
OdpowiedzUsuńCzemu w takim kurde momencie?!
OdpowiedzUsuńHm. Elsę porwało "stowarzyszenie psychicznych lekarzyków", no i Hans.
Co oni z nią zrobią? Pokroją? Przewiercą? Spalą? Podziurawią? Nie no, same MROCZNE, ZŁE i "SAMOBÓJCZE" myśli teraz w mojej głowie! Ja nmg...
Szybkie next poproszę ;D
Przerywanie w takich momentach powinno być karane 😂
OdpowiedzUsuńCzekam na npwy rozdzial!
Świetny rozdział! :) Nie mogę doczekać się następnego ;)
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie.
OdpowiedzUsuńInformuję iż nominowałam cię do LBA szczegóły pod tym linkiem
http://inp-organization.blogspot.com/2015/02/nominacja-do-liebster-bolg-award-oo-szok.html
Ja chcę jeszcze raz!;*
OdpowiedzUsuńSuperekxtamega odlotowo 3:)
Kochan twojeg bloga<3
BŁAGAM NIECH TERAZ WPADNIE JACK I JĄ RYCERSKO URATUJE BO NIE RĘCZĘ ZA SIEBIE!
Jestem za Dominiką! Kurna, Jack ty bałwanie, postarałbyś się! XD
OdpowiedzUsuńProszę o szybkiego nexta! Genialnie piszesz. Ciekawie.
OdpowiedzUsuńWeny życzę !!!